Travel With Us

"Life is either a daring adventure or nothing at all."

Jeżeli w 2013 roku NetherRealm Studios przedstawiło graczom Injustice: Gods Among Us, mało kto wierzył, że połączenie „Mortala z Supermanem” może odnieść sukces. Teraz, po kilku latach, otrzymujemy kontynuację, a twórcy ponownie potwierdzają, że świat potrzebuje takich bohaterów.

Nieczęsto sięgając po nową bijatykę mam możliwość wskoczyć do systemu fabularnego, który porwie mnie na kilka dobrych godzin. A dokładnie tak zaczęła się moja historia z Injustice 2 również właśnie taką działalność na startu lubienia tej sztuk zalecam każdemu. NetherRealm Studios ponownie zaprasza graczy do jakiś 4,5 godzinnej opowieści, która jest przeładowana walkami oraz akcją. Przygoda została umiejscowiona dokładnie 5 lat po części z Injustice: Gods Among Us - scenarzyści zdecydowali się na kontynuowanie wątku Batmana z Supermanem. Jednak starcia Obrońcy Gotham z Panem ze Pozostawaliśmy nie są pierwszoplanowymi wydarzeniami, ponieważ Ziemia jest znacznie większy problem. Brainiac postanowił podejść do naszej kolekcji naszą planetę, to wszyscy bohaterowie muszą stanąć ramię w ramię, by wspólnymi siłami pokonać „Mózgowca”.

Historia nie jest zapewne najlepszą sprawą w uniwersum DC, tylko na pewno najlepszą okazją wykreowaną przez ekipę Eda Boona. Od chętnej do niedawnej chwili z przyjemnością poznawałem wydarzenia, w których schemat prezentacji się nie zmienił – oglądamy świetnie zrealizowane filmiki, które dynamicznie realizują w walkę. NetherRealm Studios już wcześniej zaprezentowało nam taką zabawę zaś w pełni inny raz pokazują jedno – ta akcja jest wspaniałym przyrządem do bijatyki. Jest intensywnie, elementy są ciekawe, a gracze mają możliwość wypróbować wiele strony. Trzeba mieć przy tym myśl, że nie jest zatem najistotniejszy tryb, a tylko wstęp do właściwej rozgrywki, dlatego zapraszam do nauczenia się z nim na jednym początku.

Scenarzyści wyraźnie odrobili zadanie domowe, wyciągnęli lekcje, i nawet wskoczyli na całkiem nowy poziom, bo przygotowana sprawa nie jest jednowymiarowa. Doskonale sprawdza się wprowadzenie do walki niektórych osoby – zastanawiacie się „co tu robi Joker” lub „co stanowi nie oczywiście ze Stresem na Wróble”? Spokojnie, twórcy natrafili na naprawdę fajne pomysły, jakie stały zorganizowane z górą. Na samym wstępie pojawia się większe prawdopodobieństwo, ale nawet w obliczu takiego kryzysu wojownicy nie zapominają o aktualnym, że coraz kilka lat temu obijali swoje mordy. A spośród obecnego początku wciąż pojawiają się pomiędzy nimi tarcia, które ubarwiają główny wątek – sympatycznym sposobem jest jednocześnie możliwość brania w kilku scenach postaci, jaką planujemy rozegrać pojedynek… Trudno tu rozmawiać o głębokich nowościach w rozgrywce, ale autorom udało się chociażby w taki metoda przygotować dodatkowe zakończenie.

W Injustice 2 trafiamy na plejadę różnorodnych charakterów, jakie udało się okiełznać. Pewne są ważniejsze, inni odgrywają epizodyczną rolę, jednak tryb wykonywa naszą najważniejszą rolę wzorowo – przestawia ciekawą opowieść, pozwala przyłączyć się i tymże samym wypróbować wiele ikon, a dodatkowo rzuca odrobinę inne światło na doświadczenia z „jedynki”. Teraz lepiej znam zrozumieć motyw działania Supermana, który zdobył nową osoba. Oczywiście ze powodu na ostatniego mężczyzny łyknąłem tryb fabularnym za jednym stanowiskiem a chciałem tylko i wyłącznie jednego… Więcej.

Czyli w współczesnej formy fabuła mogłaby stanowić większa? Pewnie, jednak NetherRealm Studios udało się zachować optymalny balans pomiędzy długością i przyjemną rozgrywką. Scenariusz jest naładowany akcją, nie nudzi z froncie do efektu również w pełni rzuca się w łatwym czasie. Po ujrzeniu napisów końcowych postanowiłem z miejsca sprawdzić kolejne tryby.

Głównym daniem w prac dla wielu będzie Multiwersum. Jeśli wykonywali w Mortal Kombat X wtedy na pewno kojarzycie Żywe Wieże, które tym zupełnie przybrały postać planet. Batman jest własny dobry sprzęt, który pozwala mu sprawdzać nowe światy zaś aktualnym samym pomagać mieszkańcom. Też gdy w sukcesu wież, miejsca ponadto są dostępne przez wyznaczony czas, więc niektórzy mogą nawet nie zauważyć dostępnych zadań. Starcia są interesujące, deweloperzy ponownie ubarwiają pojedynki wrzucając do nich specjalne zdolności dla postaci, zmniejszają siłę, zwiększają prędkość, usuwając specjalne moce, blokując skoki, czy pozwalając wypróbować nowe sytuacje. Może także przez wiele tygodni będziemy odkrywać najróżniejsze „smaczki” tutaj ukryte, bo już wcześniejsze produkcje studia pokazały, że ekipa lubi zaszaleć.

Nie chronię, że właśnie obecnie w tym pomieszczeniu spędziłem sporo czasu, ponieważ „multiuniwersum” pozwala najszybciej zyskać… Nowe fatałaszki. Tak, największą zmianą (oraz oczywiście dla wielu niewiadomą) prac jest System Gear, jaki powoduje dosłownie ubierać bohaterów. Z okresu do porządku po zakończeniu starcia zgarniamy losowy przedmiot, który niekoniecznie przypasuje do bohatera aktualnie reprezentowanego. Twórcy stworzyli podobno tysiące poszczególnych butów, czapek, rękawic, lub same kilka schematów kolorów, więc fani zbieractwa znajdą tutaj grę na dziesiątki godzin. Ja zawsze nie chodzę do rodzajów kolekcjonujących najróżniejsze gadżety, lecz w tym fakcie… Wsiąknąłem. Dobrze jest zgarnąć strój, który ubarwia wygląd bohatera, zaś w dodatku wchodzi na jego statystyki. Z miejsca uspokajam maniaków sieciowych pojedynków – natomiast w trakcie rywalizacji rankingowej widzimy nowe ubrania, to choć nie sprawiają one na grupę, lub te możliwości postaci. Właśnie w różnych trybach stroje mają miejsce, jednak po usunięciu z grą kilkudziesięciu godzin odnoszę wrażenie, że zachowano tutaj zdrowy umiar w balansie, bo jednak mamy wybór. Rywalizacja została znacząco ubarwiona także jest dla mnie droższa… W trakcie rozgrywki zbieramy samą spośród kilku walut, za którą możemy kupić macierze (typowe skrzynki), w których znajdujemy kolejny sprzęt. Więcej w „multiwersum” pojawiają się wyzwania, za jakie zgarniamy kolejne przedmioty. To samonakręcająca się spirala, chociaż nie powinien w niej działać.

W Injustice 2 można się i świetnie pozostawać bez zbierania ubrań, zerkania na statystyki oraz odmawiania zdrowasiek za kolejny schemat kolorystyczny dla osobie. Gra ponownie oferuje wybornie efektowną oraz niezwykle odpowiadającą walkę. Twórcy nie zwolnili z najistotniejszych składników starć i ponownie runda nie regeneruje zdrowia zwycięzcy, a ładując specjalny pasek możemy za pomocą dwóch triggerow odpalić super atak, w jakim przykładowo Flash przerzuca przeciwnika przez kilka wymiarów, Strach na Wróble przenosi oponenta do najgorszego koszmaru, Aquaman zatapia arenę, Batman stosuje do ataku Batmobile, Supergirl prezentuje swoje „wielkie oczy”, zaś Captain Cold zamraża całą arenę. Robi toż po prostu DOBRZE a stanowi równie efektowne.

Teraz „pasek” jest także większe daleko również w różnicy jest najistotniejszym aspektem walk. Odpowiednie jego zapełnienie pozwala kontrolować sytuację na ekranie, jednak oczywiście trzeba go równie dobrze wykorzystywać – teraz zgromadzoną „moc” możemy bez problemu przeznaczyć na unik lub przełamanie combosa oponenta. Szczególnie przydaje się ta druga opcja, która eliminuje z muzyki graczy męczących przez cały mecz tylko jeden atak, aby bez większego pomysłu wygrać starcie. Gracze otrzymują od deweloperów furtkę, która zdecydowanie podnosi poziom pojedynków, zaś w dodatku sprawia, iż nie są one szybko naprawdę bardzo przypadkowe. W Injustice 2 bardzo większe uznanie są swoje umiejętności. Gry Akcji do Pobrania

Więcej w moc dużych momentach wykorzystamy atuty areny – wyrzucimy przeciwnika na nową miejscówkę lub rzucimy w niego drinkiem z elementów miejscówki – jednak chociażby w tymże znaczeniu zachowano zdrowy rozsądek. Znacznie łatwiej teraz zablokować lub uciec przed tymi atakami. Do gry powrócił również system „konfliktów”, w jakim rywale zbliżają się do siebie, i my określamy jaką część z paska przeznaczyć na wstępie – gdy zdecydujemy się wydać więcej od oponenta, możemy zregenerować część zdrowia lub zaatakować rywala z szerszą odpornością. Już kilkukrotnie miałem rację uczestniczyć w pojedynku, w jakim rywal przenosił się w taki rodzaj a później obił mordę mojej stron. To boli.

A same walki są bardzo przyjemne. Ich siła została odrobinę przyspieszona względem pierwowzoru, jednak trudno mówić o przerażającej szybkości, bo autorzy drugi raz stawiają na bardziej taktyczną zabawę. Wszystkie ataki planują swoją energię, „czuć” je pod paluchami, a podstawowe combosy wykona nawet kilkuletni dzieciak. Standardowo im więcej czasu przeznaczymy na grę, tym szkolimy się łączyć sekwencje, ubarwiać je dodatkowo znowu lepiej radzimy sobie z kontrolą bohatera. Opcji taktycznych jest cała masa, a w nauczeniu podstaw pomaga tak dobrze wykonany samouczek.

Twórcy właśnie nie uciekają od Injustice: Gods Among Us, lub też nawet Mortal Kombat X, ale pod wieloma względami nowa gra posiada własny niepowtarzalny charakter. Jest doskonale, efektowniej i pojawiają się nowości.

NetherRealm Studios zdecydowało się na dość męczącą kampanię marketingową, podczas której bardzo mocno poznaliśmy wszystkie osoby. Na start otrzymujemy 28 wojowników, a przestawiona lista jest ciężka barwnych indywidualności.

Z obecnych szczególnie ekskluzywnych jest niewątpliwie Batman, Superman, Catwoman, Flash, Poison Ivy, Robin, Supergirl, Wonder Woman, Joker, Bane, Aquaman, Deadshoot, Green Arrow, Scarecrow, Gorilla Grodd, Black Canary, ale autorom udało się jeszcze wrzucić do pozycji takie indywidua jak Atrocitusa, Blue Beetle'a, Cheetaha, Doctora Fate, i nawet swoje 5 minut otrzymał Swamp Thing. Zdjęcie jest szerokie, każdy „heros” ma swój styl, umiejętności, super atak oraz oczywiście… Niezliczony zestaw strojów do zebrania. Dodajemy do tego trochę wersji kolorystycznych, a naprawdę trudno narzekać na nudę. Jedynym problemem dla pewnych będą teraz zapowiedziane rozszerzenia, lecz „starter” wystarczy na choćby kilka miesięcy, a tylko po tym momencie zastanowię się, bądź w zespole warto inwestować wartość w DLC. Można jedynie żałować, że ojcowie nie zdecydowali się na kupowanie bohaterów za gotówkę zebraną w atrakcji. Taki patent zbiera się u Francuzów również tutaj również był rację bytu.

Dobrze został rozegrany motyw aren, jakie stały skojarzone z akcją oraz osiągną graczom zajrzeć do kilku ikonicznych miejscówek. Odwiedzamy między innymi Metropolis, plac zabaw Jokera, statek Brainiaca, jaskinię Batmana, Gorilla City, Fortecę Samotności, bądź same Arkham Asylum . Lokacje są piękne, często obładowane najdrobniejszymi elementami także z bogatymi elementami do aktywacji. Oprawa graficzna więc bez wątpienia duży atut pozycji, bo niezależnie, czy rozmawiamy o osobach, miejscówkach, albo te efektownych super ciosach – wszystek z punktów został dopracowany. W sukcesie udźwiękowienia nie spotkał na żaden z elementów, który sprawiłby, abym po ukończeniu gry szukał soundtracka, ale same muzyka dodatkowo nie przeszkadza. Istnieje wtedy po prostu dobrze wpleciona w pełen tytuł. Choć na że trzeba dodać, iż w tymże wypadku zdecydowano się na lokalizację kinową (napisy) oraz istniał obecne niewątpliwie fajny pomysł – wszystkie rozmowy pomiędzy postaciami w angielskiej wersji brzmią autentycznie natomiast nie są zniekształcone przez lektora, bądź i polskich aktorów.

W grze obok trybu fabularnego oraz Multiwersum odnalazłaby się jeszcze typowa drabinka (ukryta obok różnych planet), tryb sieciowy, lokalna rywalizacja oraz gildie. W sukcesie zmagań Online możemy bez problemu wziąć wkład w rankingowych spotkaniach, dołączyć lub stworzyć pokój, gdzie można robić, albo i brać udział w zmaganiach typu „Król Wzgórz” (w lobby otrzymuje się kilku graczy, dwóch walczy ze sobą, a zwycięzca gra dalej). W sukcesie klanów możemy bez problemu stworzyć formację, wybrać herb, a później rozmawiać ze współtowarzyszami broni, kontaktować się na spotkania, a nawet walczyć „dla cała ekipy” w określonych wyzwaniach również aktualnym samym zbierać kolejne skrzynki. Bardzo przy tym żałuję, że studio nie pokusiło się o drugie warianty zabawy. Już konkurencja pokazuje, że nadszedł czas skojarzonych z muzyką turniejów, które są proste w budowy, a mogą znacznie ubarwić rywalizację. Potrafię nawet sobie wyobrazić, że gracze „wykładają” wybraną liczbę macierzy, a zwycięzca zgarnia całą pulę… Byłaby ostatnie piękna integracja z pełną pracą i dodatkowa motywacja do powiększania swoich umiejętności.

Injustice 2 będzie dla wielu spełnieniem najskrytszych marzeń. Twórcy pokusili się o wielkie usprawnienia, jakie w dodatku sprawiają, że pracuje jest łatwiejsza od naszego poprzednika. Etapy są efektowne, lista postaci pełna najróżniejszych rodzajów, fabuła toż doskonały dostęp do zabawy, i gdy wkręcicie się w zbierane fatałaszków, przy „nowych wieżach” spędzicie sporo czasu. Oczywiście poza nie jest pozbawiona pewnych mankamentów, ale miłośnicy gatunku znajdą tu zawartość na wiele przyjemnych miesięcy obijania przeciwników. Można być szansę, że Ed Boon jeszcze będzie potrzebował pracować uniwersum DC, bowiem z prawdziwą chęcią zobaczyłbym kontynuację tej historii. Więc bez wątpienia sama z najodpowiedniejszych zabaw z obecnego uniwersum.

Świat potrzebuje bohaterów, łotrów również dodatkowych gier z NetherRealm Studios. Twórcy Mortal Kombat ponownie zapraszają śmiałków na konkurencji z Batmanem oraz Supermanem w sztuki głównej również posiadają pozytywnie zaskoczyć. Fani uniwersum DC i walk mogą wykonywać peleryny, obcisłe gatki, maski, łapać kontrolery w dłoni oraz walczyć. Jest dobro!

Ocena użytkowników 7/10

Wymagania sprzętowe Injustice 2

Minimalne: Intel Core i5-750 2.6 GHz/AMD Phenom II X4 965 3.4 GHz 4 GB RAM karta grafiki 1 GB GeForce GTX 570/Radeon HD 7850 lub lepsza Windows 7/10 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i3-2100 3.1 GHz/AMD FX-6300 3.5 GHz 8 GB RAM karta grafiki 3 GB GeForce GTX 780/Radeon R9 290 lub lepsza Windows 7/10 64-bit

Rozbudowanie rozgrywki wyszło trzeciej części Ghost Warrior na prawdziwe, ale problemem pozostaje banalna akcja i lekka sztuczna inteligencja.

Sniper Ghost Warrior 3 przypadnie do gustu tym, którzy oczekują od gry tylko dobrego strzelania z karabinu pierwszego w wysokich obszarach. Poszukujący jednak ciekawej sprawy również dużych, emocjonujących misji raczej się zawiodą.

Warszawskie studio CI Games w najnowszej odsłonie snajperskiej produkcji umieściło na sprawdzone w następnych atrakcjach pewniki. Korytarzowe lokacje zastąpiono otwartym światem z celami rozrzuconymi po całej mapie, a gracz - jak w Far Cry - sam decyduje o strategii wykonania zadania. Taka pewność nie istnieje natomiast automatycznie gwarantem sukcesu.

Filmowe nastawienie do narracji na starcie pozytywnie zaskakuje. Poznajemy historię dwóch walczących ze sobą braci - jeden jest uprowadzony w trakcie misji oraz ślad po nim kocha. Drugi kontynuuje pracę w amerykańskiej marynarce wojennej, aż wchodzi do zdestabilizowanego przez rosyjskich separatystów rejonu Gruzji. Dziwnym zbiegiem okoliczności natyka się tam na informacje o człowiekiem proszącym jego łączy.

Próby zaangażowania odbiorcy w historia spełzają ale na jak, ponieważ prowadzeniu fabuły szkodzi wspomniana wolność i zaczęty świat. Chodzimy po mapie w zakresu kolejnych głównych celów do rozwiązania czy danych do wykradnięcia, a wątek brata przez ponad połowę gry kieruje się do kilku napomknięć w trakcie rozmów. Strzelanie do separatystów odgrywa zdecydowanie pierwsze skrzypce.

Wędrowanie po gruzińskich krajach jest proste. W kryjówce zapoznajemy się do historii oraz rozwijamy wyposażenie, możemy też zmieniać porę dnia również bierzemy misję. Po dokonaniu zadania musimy ponownie powrócić do kryjówki, aby rozpocząć kolejne. Gracze zainteresowani tylko głównym wątkiem, a nie pobocznymi i powtarzalnymi aktywnościami, przeważnie będą skracać sobie drogę powrotną za pomocą szybkiej podróży.

Dobór metody działania leży obecnie w sum w rękach gracza. Sukcesy nagradzane są punktami umiejętności odblokowującymi dodatkowe atuty jednej z trzech ścieżek rozwoju: snajpera, żołnierza również lekkiego zabójcy preferującego bezpośredni kontakt. Fakt ten jest a raczej niepotrzebny, gdyż dodatki nie zmieniają diametralnie rozgrywki.

Wolność w postępowaniu do końcu prac i wielu prostych rozwiązań to plus, tylko oraz tak stanowimy w bezpiecznym poziomie ograniczani. W grup przypadków odkłada na nas jedno dobrze położone gniazdo snajperskie, a istotni wrogowie do zabicia właściwie nie chodzą po bazach czy obozach, to musimy strzelić z istotnej pozycji. W efekcie większą możliwość otrzymujemy przy zabawie z użyciem pistoletów czy karabinów maszynowych.

Nie składa to natomiast, że nie możemy ze snajperką krążyć dookoła obozowiska i dokładnie, z naturalną satysfakcją ściągać kolejnych żołnierzy. Również dużo satysfakcjonujące jest tworzenie niczym duch. Zakradanie się na teren zła oraz eliminacja z swoja to niezwykle większe wyzwanie i robi dobre skradanki. Pobierz Gre Sportowe

Dopiero przy otwartej potyczce w zwarciu wydają się największe trudności Sniper Ghost Warrior 3. Zaalarmowani żołnierze wbiegają często pod lufę, wychodzą grupami zza rogu, a my ściągamy jednego po drugim. Produkują się daleko za opieką również stoją tam tak długo, aż nie spotkamy ich z końca a nie zastrzelimy. Umieramy rzadko, i skoro już toż się zdarza, toż z powodu banalnych błędów z polskiej strony - na przykład przeładowania broni w ciemnym momencie.

Najtrudniejsze ujawniają się misje, w jakich nie wolno nam wywołać alarmu. Poziom wyzwania zwiększa zwolnienie z jakiejkolwiek uwadze przy celowaniu oraz korzystanie dopiero na odwzorowanej realistycznie optyce karabinów, a istnieje więc sztuczne podkręcenie trudności. Informacje na lunecie nijak się mają do tego, gdzie faktycznie trafi pocisk, a dokładne mierzenie metodą wartości również braków zwyczajnie frustruje.

Głównym elementem psującym zabawę jest system autozapisów, które cofają nas do początku misji, co nierzadko oznacza ponowne przekradanie się do idealnej pozycji strzeleckiej. Tutaj warto wspomnieć, że wczytywanie zapisu z poziomu menu ważnego jest rekordowo długie. Nierzadko wczytywanie między regionami Gruzji (3 podobnej wielkości mapy) zajmowało około 4 minut.

Długość wczytywania tłumaczy częściowo grafika - Ghost Warrior 3 to najpiękniejsza odsłona serii. Modele postaci przypominają gumowe manekiny, ale otoczenie składa się pięknie. Naturalnie zalesione otoczenie gruzińskiej prowincji cieszy oko o wszystkiej godzinie dnia. Brakuje nieco zaludnionych miasteczek, gdyż zwiedzane autem regiony momentami przygotowują się za bardzo opustoszałe. Natura przyciąga, ale ruiny oraz wszechobecne posterunki separatystów nie oferują niczego ciekawego poza znajdźkami i niekiedy pobocznymi celami do zabicia.

Sniper Ghost Warrior 3 wykorzystuje część doświadczonych w kolejnych atrakcjach rozwiązań, a nie sprawiają one do celu tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Sterowanie samochodem jest fatalne, spowolnione animacje strzałów w głowę wyglądają jednak tak toż, a latający dron do oznaczania wrogów przez brak stateczników kołysze kamerą tak, że można otrzymać choroby lokomocyjnej.

Ostatecznie zawodzi też fabuła, która po kilku godzinach nuży, a my trzymamy się na tym, że nie wiemy nawet, po co prowadzimy daną pracę. Przerywniki filmowe to zawsze przewidywalne zwroty akcji, bezcelowo wulgarne dialogi dodatkowo do bólu stereotypowe postacie, które ani na kilku nie wykraczają ponad ustalony szablon.

Efekt końcowy nie zachwyca. Sniper Ghost Warrior 3 potrafi sprawić trochę zabaw z ciekawych strzałów czy zakradnięcia się nocą do bazy wroga, ale ma z warunku technicznych błędów, niezwykle słabej inteligencji wrogów oraz historii, która nie zachęca do podejmowania przygody.

Ocena użytkowników 6/10

Wymagania sprzętowe Sniper: Ghost Warrior 3

Minimalne: Intel Core i5 6600K 3.5 GHz/AMD FX-6350 3.9 GHz 8 GB RAM karta grafiki 2 GB GeForce GTX 660/Radeon HD 7850 lub lepsza 50 GB HDD Windows 7/8.1/10 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i7 4790 4.0 GHz/AMD FX-8350 4.0 GHz 16 GB RAM karta grafiki 3 GB GeForce GTX 1060/4 GB Radeon RX 480 lub lepsza 50 GB HDD Windows 10 64-bit

Crash Bandicoot N. Sane Trilogy to remake pełną gębą. Trzy kultowe gry zrobione praktycznie od zera sprawiły, że poczułem się o 20 lat młodszy.

Postaci Crasha, Coco czy Dr. Neo Cortexa nie trzeba przedstawiać nikomu, kto posiadał szczęście dorastać wraz z pierwszym PlayStation. Kultowa seria zręcznościówek od Naughty Dog była oryginalnym system sellerem także ze świeczką szukać posiadacza konsoli Sony, który nie grałby, albo tylko nie słyszał o tej nazwie. Zresztą, niech przemówią liczby: debiutancki Crash Bandicoot (1996) przybył do ponad 6,8 milionów odbiorców, zaś sequele Crash Bandicoot: Cortex Strikes Back (1997) i Crash Bandioot: Warped (1998) wydały się w odpowiednio 5,2 i 5,7 milionach egzemplarzy. Czapki z głów.

O burzliwej historii serii Crash Bandicoot pisałem rok temu z przyczyn 20-lecia narodzin kultowego jamraja. Dość powiedzieć, że firma własna do Activison od lat rozmienia się na niskie również nie myślę sobie powrotu do dawnej świetności. Na szczęście nowo wydana składanka Crash Bandicoot N. Sane Trilogy przełamuje złą passę oraz po wysypie multiplatformowych sequeli oraz nieudanych eksperymentów typu Crash of the Titans, remake oryginalnej trylogii pomaga ukoić skołatane nerwy fana dawnego Crasha.

Warto zaznaczyć, że Crash Bandicoot N. Sane Trilogy od Vicarious Visions zostało opracowane praktycznie od zera. Twórcy narzekający na swoim koncie kilka crashowych platformówek na Game Boy Advance czy Crash Nitro Umów nie dysponowali kodem źródłowym oryginalnej trylogii i odpowiednimi materiałami referencyjnymi (polecam ciekawy materiał na ten materiał), to musieli włożyć mnóstwo pozycji w uchwycenie ducha gier Naughty Dog, z jednoczesnym zachowaniem istotnych elementów (sterowanie, praca kamery), a suma to obudować współczesną oprawą. Z gwarancją nie było zdecydowanie, ale efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania.

Absolutnie wszystko, od intra, przez menu, aż po kształt oraz brzmienie poziomów i stron zostało pieczołowicie odtworzone, bo niestety to określić liftingiem czy wprowadzeniem zmian. Między poszczególnymi muzykami nie mamy do podejmowania z takim skokiem technologicznym jak 20 lat temu. Różnice graficzne wynikają bardziej z programu poziomów niż możliwości – też z "jedynki" są bardziej efektywne oraz mniej pomysłowe. Przecież właśnie więc owszem było przed laty. Jeśli nie graliście ostatnio w znaczne Crashe, to włączcie sobie chociażby jakiś archiwalny zwiastun czy gameplay, aby zobaczyć, że między Crash Bandicoot a dwa lata późniejszym Warped naprawdę wielu się zmieniło. Tak pod względem grafiki kiedy a indywidualnej rozgrywki.

Nie uznaje co ukrywać, pierwszy Crash to najkrótszy element nowej składanki, i choć jestem do ostatniej sztuki ogromny sentyment, to odpowiedź między debiutem a sequelami jest dostępna na pierwszy etap oka. W 1996 roku Naughty Dog dostarczyło przyjemną również na prosty styl innowacyjną zręcznościówkę 2,5D, która składała moc pierwszej konsoli Sony, jednak właśnie w Cortex Strikes Back (uważanej za najlepszą stronę serii, choć ja wolę "trójkę") i Warped twórcy rozwinęli skrzydła. Dodali mnóstwo nowych pomysłów, ruchów, pojazdów czy broni, które skutecznie urozmaicały grę z udziałem Crasha, a później także Coco. Nota bene, młodsza siostra Crasha jest dziś w sumie grywalną jakością we wszelkich trzech grach – wcześniej potrafili nią sterować jedynie na dedykowanych okresach w "trójce", zaś w "jedynce" nie pojawiała się w ogóle. Dodanie tej wersji to doskonały ukłon w część fanów Coco, aczkolwiek nie bierzcie na powstające spośród bieżącego odpowiedzi w sposobie grania. To dość skin dla głównej postaci, z takim samym wachlarzem trendów i ataków o takim tymże działaniu niż alternatywna stronę z szeregiem odmiennych zdolności. Gry dla Dzieci https://pobierzgre.org/

Odtworzenie światów autorstwa Naughty Dog i nadanie im współczesnej podstawy stanowiło nie lada wyzwaniem. Nowa ekipa dołączyła do wszystkiej sprawy z wielkim wpływem do tematu oryginalnego i udało jej się sprawić, że doskonale znane poziomy czy przeciwnicy nie sprawiają wrażenia współczesnych wariacji. Oczywiście niektóre elementy powinien było przygotować praktycznie w sumy po prostemu – wystarczy zerknąć na naturalne otoczenie Wielkiego Muru z Warped i skonfrontować je z dziełem Vicarious Visions. Tam, gdzie w otoczeniu widniały surowe, zielone pagórki, teraz widzimy drogie w momenty obiekty, które doskonale pasują czasem do pierwotnego zamysłu. To toż tyczy się należących w niniejsze dodatkowo we wte przeciwników, którzy doczekali się stosownych upiększeń, natomiast więc w dalszym procesu starzy oraz wyjątkowi na wczesny etap oka znajomi.

Oprawie graficznej Crash Bandicoot N. Sane Trilogy trudno tak naprawdę cokolwiek zarzucić. Dobre jak brzytwa tekstury w związaniu z rządem imponujących efektów (odbicia w lodzie, woda, ogień) tworzą jednolitą również miłą dla oka całość. Można co prawda ponarzekać, że wszystkie gry używają w 30 klatkach animacji na chwilę (na wesele nic nie zwalnia), ale tak i stanowiło w sukcesie innych gier. Fajnie, gdyby Vicarious Visions przyśpieszyło część do płynnych 60 FPS-ów, ale ubytek tego fragmentu nie jest zwłaszcza uciążliwy, szczególnie dla kobiet przyzwyczajonych do wersji z PSX-a. Puryści mogą z zmian kręcić nosem na dubbing, który siłą rzeczy musiał zostać nagrany z nowa, a przez to nie udało się zatrudnić aktorów podkładających głos w innej trylogii. Większość z nich zarabiała jednak nad wcześniejszymi walkami z części Crash Bandicoot, więc osoby znające Crash Twinsanity czy Crash Team Racing z pewnością rozpoznają znajome głosy. Grunt, że ekipa spisała się na medal i tchnęła nowe rośnięcie w kultowych bohaterów – w wybranych, na dowód Tawnę z "jedynki", po raz pierwszy w historii.

Takich różnic między innymi i zremasterowanymi grami jest zresztą o moc dużo, choć nie odda się ukryć, że właśnie najbardziej hardcore'owi fani zauważą, że w konkretnym poziomie są dwie dodatkowe skrzynki do rozbicia, albo że doszła nowa animacja w niezgodzie z starym. Ważniejsze odmiany to nawet dodanie opcji auto-save do ważnej gry, ujednolicenie menu czy dodanie trybu Time Trials do ludziach trzech gier. Krótko mówiąc, Crash Bandicoot N. Sane Trilogy to przemyślany i dopieszczony zestaw, który oczyszcza i zmienia dawne potknięcia oraz zmniejsza ograniczenia.

Gdy w godzinie pierwszego PlayStation zagrywaliście się w produkcje Naughty Dog, to po prostu musicie sięgnąć po Crash Bandicoot N. Sane Trilogy. Dziecko Vicarious Visions nie jest kolejnym przygotowanym na kolanie remasterem, jakich okazuje się na placu całe mnóstwo. Jeżeli baliście się, że uświadczymy tu prostej wymiany tekstur, dodania kilku efektów również przycięcia obrazu do panoramicznych telewizorów, to po raz drugi rozwiewam wszelkie obawy. Crash Bandicoot N. Sane Trilogy nie żeruje na nostalgii, lecz zapewnia sentymentalną podróż w historię w wyjątkowo komfortowych warunkach. W godzinie PlayStation 3 nie miałem nic przeciwko (z określonymi wyjątkami) remasterom HD gier z PS2, i interesowałem się prostym liftingiem ulubionych muzyk, jednak składanka Crasha to całkowicie nowa grupa również poziom wykonania.

Jestem pod ogromnym wrażeniem pracy następców Naughty Dog, którzy z szacunkiem dla oryginału potrafili stworzyć prawdziwie ten produkt. Pod względem gry obecne w dalszym ciągu 20-letnie gry z naturalnymi archaizmami, jednak jestem święcie przekonany, że momentami niewygodna kamera czy detekcja kolizji nie przeszkodzi zupełnie nowemu pokoleniu graczy bawić się przygodami najbardziej znaczącego jamraja na świecie.

Ocena użytkowników 8/10

Wymagania sprzętowe Crash Bandicoot N. Sane Trilogy

Minimalne: Intel Core i5-750 2.67 GHz / AMD Phenom II X4 965 3.4 GHz 8 GB RAM karta grafiki 2 GB GeForce GTX 660 / Radeon HD 7850 lub lepsza Windows 7

Dirt powraca! Jednak ani jako Dirt Rally 2, ani jako jedyny następca Dirta 3. Czym więc Dirt 4 tak praktycznie jest i komu można go polecić?

Codemasters to wprawdzie lubi zaskakiwać. Dirt Rally był długo noszony w tajemnicy, i świat dowiedział się o nim właśnie podczas debiutu w Steam Early Access. Dirt 4 nie był potrafi sekretem, lecz w ostatnim sukcesie niespodziewany wykazał się kierunek, który obrali deweloperzy. Bo kto spodziewał się, że po dokonaniu samej z najodpowiedniejszych muzyk rajdowych w akcji Brytyjczycy zamiast przykręcić śrubę, obiorą inny kierunek? Ja nie.

W oczywisty sposób że się dziwić. Dirt Rally z pełną pewnością nie był pracą dla wszystkich. Osobiście bez kierownicy do niej nie podchodziłem oraz takie podejście radziłem każdemu, kto pytał mnie o opinię. Zapaleńcy mieli do zdobycia niezły próg wejścia, bo poprzeczka z okresem trudności wisiała wysoko. Że się nie zdziwicie, że tym jednocześnie nie jest obecnie tak trudno. Co wysoce, tym zupełnie do kolejnego Dirta podejść można oraz z padem. Również o zgrozo, to nawet nieźle wychodzi. https://pobierzgre.org

Prawdą jest, że twórcy gry dostali trochę zeza również prosty produkt nadal stosują do miłośników symulacji, jednak tymże razem chcą i sprawić, żeby i rajdowcy z lżejszym zapałem nie czuli się pokrzywdzeni. Dlatego też Dirt 4 dysponuje aż dwoma rodzajami jazdy. Pierwszy z nich jest wyraźnie bardziej realistyczny, wprawdzie nie jest to ostatni sam sposób zarządzania, który znamy z Dirt Rally, na co najważniejsi fani z całkowitą śmiałością będą kręcić nosem. Nadal jednak twierdzę, iż w współczesny forma najlepiej wykonywa się z zastosowaniem kierownicy. Natomiast tymże razem pamiętamy ponad inny system. Prostszy. Łatwiejszy. Zdecydowanie dużo pomocny dla tych, którzy po prostu chcą usiąść sobie na leżance oraz zrzucić kilka przyjemnych chwil z grą wyścigową w kwestii głównej.

Co najważniejsze, prostszy system zarządzania absolutnie nie działa z gry Need for Speeda – sprawia jednak, że auto zdecydowanie dużo łączy się do wielkości, dzięki czemu trudniej stracić nad nim istnienie również zaliczyć efektywnego dzwona, choć ciągle się da. W relacji od preferencji bardzo dobrze ustawić ważna w czym oczekujemy pomocy, a gdzie idziemy „na całość”, dzięki czemu konkurencja jest raczej elastyczna i żadne wspomagacze nie są przymusowe. Choć uwielbiałem Dirt Rally na kierownicy, przy Dirt 4 specjalnie wiele czasu był grając padem, by testować nowy model jazdy. Kupi on na pewną drogę oraz spełnianie dobrych wyników bez godzin treningu. Istniejmy jednak szczerzy – jeśli chcecie o całkowitym panowaniu nad autem w ciężkich warunkach, rzucaniu się z koleinami błota czy śniegu i wyprowadzaniu aut z prostych, szutrowych poślizgów, nie obejdzie się bez kierownicy oraz symulacyjnej formy zabawy. Dodatkowo toż niezależnie czy chcecie akurat wariować po rajdowych oesach czy wystartować w przeciwnych dziedzinach.

I tutaj tylko pojawia się słowo klucz względem zmian w Dirt 4. Codemasters doskonale pamięta czasy naszej świetności. Dirt 2 czy Dirt 3 oferowały to całe spektrum zróżnicowanych wyścigowych dyscyplin. Twórcy nieśmiało, ale uczynili jednak ruch w ostatnim trendu, dając tym całkowicie do zabawy obok rajdów i rallycrossu także takie moduły jak wyścigi samochodów terenowych, rajdową szkółkę czy poboczne minigierki grane w tym jedynym, rajdowym centrum. Wystartujecie tam w części wyzwań dla Mała czy postaracie się przewrócić jak daleko ustawianych na drodze bloków podczas jednego przejazdu. Niestety, to zaledwie dodatki. Zawody off-roadowe nie są tak rozbudowane, oraz zarazem tras jest tam tylko mało na krzyż. Nie da się też przemilczeć braku hillclimbu – licencja na Pikes Peak jest co prawo w dłoniach Sony, ale jednak mogliśmy ścigać się po nieprawdziwych trasach i też byłoby dobro.

Dirt 4 oferuje za to zdecydowanie bardziej rozbudowany również złożony tryb kariery, który mozolnie przeprowadza nas przez niższe elegancji również daje na nauczenie się ze całymi procesami zarządzania wyścigowym zespołem. Zaś istnieje tego chwila więcej niż ostatnio – oraz dalej możemy również dobierać sobie współpracowników, jak również prowadzić pracami dotyczącymi ulepszeń do auta, co i podpisywać umowy sponsorskie. Tym jednocześnie jednak wykonywa nie zmusza do żmudnego grindu, obejdzie się i bez ciułania na odpowiednie auto. Ekonomia jest uproszczona, a stawki podbite, dzięki czemu już możemy zrobić się niezłego budżetu, kiedy również kilku aut w garażu na ludzki początek. Między drugimi to dokładnie to doprowadziło, że kariera naprawdę nieźle interesuje i przykuwa do ekranu na wszystkie godziny. Jesteśmy tutaj kilka rajdowych grup i zróżnicowane zawody nie tylko w rajdach, ale oraz innych dziedzinach, powinien to sukcesywnie uzupełniać błędy w garażach.

Tym całkowicie możemy jednak nabywać także samochody używane. Codemasters opracowało coś na wzór aukcji, na których kupimy używane samochody – wszystkie są dokładnie opisane, do danych w nich cechy, aż po długą historię wozu. W ofertach można przebierać do woli, oraz co najistotniejsze zakupione auta ulepszać montując lepsze stron pokroju sprzęgła, hamulca czy silnika. Co do jednych aut, znajdziecie tutaj kilkadziesiąt modeli – zarówno tych typowych, z lat 70-tych, przez większość B, auta off-roadowe aż po nowoczesne rajdówki, wprawdzie nie bezpośrednio z klasy WRC, bo na ostatnie dokładnie Codemasters licencji nie ma. Ale spokojnie. Jest Mitsubishi, jest Subaru, jest Niewielkich Cooper, jest Lancia Delta - są w kolekcji wszystkie auta, których potrzebujemy do całej zabawy.

W istocie tras, Dirt 4 stawia raczej na minimalizm. Jesteśmy tutaj pięć krajów – ścigamy się w Szwecji, Walii, USA, Hiszpanii oraz Australii, podchodzi do ostatniego niewiele torów do rallycrossu oraz landrush. Szału więc nie ma, dobrze jednak, że jedno kraje dzielą się z siebie bardzo, bo kompletnie czym niezwykłym jest przebijanie się przez śnieg po szwedzkich oesach, a czym drugim jazda po australijskich bezdrożach czy walijskich lasach. Niestety – zapomnijcie o śmiganiu po lodowatych, górskich serpentynach w Monte Carlo, bo choć trasa ubiegła w Dirt Rally, tym zupełnie jej zabrakło, nad czym ubolewam chyba najbardziej.

Pisząc o Dirt 4 nie można przemilczeć debiutu Your Stage, a zatem modułu tworzącego drogi w forma proceduralny. Na dokumencie to silna nowość, gdyż w rajdach nie spieszy się na myśl – tworzenie wiec nowych dróg na potrzeby chociażby zmagań ze bliskimi to wielkie posunięcie, bo pojedynek absolutnie nie rozbije się toż o znajomość trasy. I możemy określić sam jak kredyty planuje być pisany odcinek także jak wysoce kręty, dzięki czemu dopasujemy go do nauce oraz wymagań. W realizacji, to wprawdzie jakby zalążek doskonałego planu na dolę, a technologia musi pozostać również dopracowana. Jeżdżąc po drogach stworzonych z Your Stage można narzekać na monotonię, ponieważ nie są one ani widowiskowe ani szczególnie charakterystyczne. Co gorsza, edytorowi daje się czasem dwu lub nawet trzykrotnie wygenerować u siebie podobne sekcje zakrętów, które kłócą się od siebie tylko kilka. Trudno czyli na obecny etap mówić o rajdowej rewolucji pod tymże względem, lecz to z wszą pewnością niezła ciekawostka.

Oraz gdy wygląda Dirt 4? Pewnie doskonale wiecie, że Dirt Rally nie był najjaśniejszy, choć specjalnie stylizowany w dość szarawą, wypłowiałą kolorystykę. Dirt 4 robi mały krok do przodu pod względem kolorów, a raczej tkwi w pomieszczeniu pod względem technologii. Dodatkowo toż zupełnie mocno widać. Mi toż sam nie przeszkadza, bo gry wyścigowe muszą działać, oraz nie wyglądać… chyba, iż nie informujemy o produkcjach symulacyjnych, oraz tych skierowanych do fanów gier zręcznościowych. Natomiast tym całkowicie Dirt 4 się niestety w współczesną liczbę także łapie. I powiem wprost, w porównaniu do produkcji pokroju Forzy Horizon 3, wizualnie pomiędzy obydwoma atrakcjami jest mocna przepaść. Modele aut także się jakoś bronią, ale tekstury drzew czy elementów otoczenia już niestety lekko kłują w oczy. Całkiem nieźle uchodzą za to skutki pogodowe – gęsta jak mleko mgła wygląda trochę niczym z komiksu, ale za to gra na odległości nieźle popalić.

Dirt 4 toż czysta rajdowa gra, ale część fanów Dirt Rally może żyć niezbyt zadowolona. Zwłaszcza ci, którzy nie lubią kompromisów. Nie da się mieć za ogon dwóch srok. Z gry wyleciał hillclimb, nie liczy w niej także świetnych tras z Monte Carlo. Mamy zbyt to ciągle fajniejszą karierę, ciekawostkę w ról generatora tras, wyścigi off-road i wzór sterowania dla fanów zręcznościowej zabawy – jednocześnie zabrakło gdzieniegdzie więcej torów czy dyscyplin. W układzie konsola + pad całość zbiera się tak dobrze, choć gdzieś tam czuję, że bardziej bawiłeś się, gdyby Dirt Rally 2 powstał osobno, a Dirt 4 oddzielnie, chociażby w coraz dużo zręcznościowej wersji. Twórcy mogliby to jeszcze bardzo poszaleć z budową, na co w obecnym sezonie nie wystarczyło im chyba odwagi. Zagrać? Jeśli lubisz pojeździć rajdówkami na konsoli, to prawdopodobnie trzeba. Wykonywa jest milsza niż Dirt Rally oraz piękniejsza z rajdowej konkurencji. Oraz toż że wystarczająca rekomendacja.

Ocena użytkowników 8/10

Wymagania sprzętowe DiRT 4

Minimalne: Intel Core i3 3220 3.3 GHz 4 GB RAM karta grafiki 1 GB GeForce GT 440/Radeon HD 5570 lub lepsza 50 GB HDD Windows 7 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i5 4690 3.5 GHz/AMD FX 8120 3.5 GHz 8 GB RAM karta grafiki 3 GB GeForce GTX 780/Radeon R9 390 lub lepsza 50 GB HDD Windows 7/8/10 64-bit

I BUILT MY SITE FOR FREE USING